100k kółko

Czwartek, 26 lipca 2012 · Komentarze(0)
nocno-poranne kółko. 20 stopni, ale kurde wylgoć 95-99%
Standardowy czas, zapomniałem mierzyć czas na odcinkach. No cóż.

Vzpon na Vršič (slovenia)

Niedziela, 17 czerwca 2012 · Komentarze(1)
Podjazd na przełęcz Vršič (Vrszicz) w Słowenii - najwyższa przełęcz drogowa w Słowenii, w tym w byłej Jugoslawii również :) 1611 metrów nad poziomem morza (do którego blisko btw ;) )
Czyli kultowy podjazd, i skoro byłem w pobliżu, szkoda było nie podjechać :)

Podjazd dosyć ostry, około tysiąc metrów trzeba pokonać na długości około 11km
średnie nachylenie 7%, max 16%, średnio na ostrzejszych odcinkach jest 12-14%

Niesamowite widoki, czyste powietrze, po prostu Julischen Alpen :)
Na zjeździe nie można szaleć, bo serpentyny ostre, na zakrętach kostka,
czyli obręczy gorące z hamowania że nie można było dotknąć ;)

http://ridewithgps.com/trips/719970











Brevet 400k. Czyli HOTTER THEN HELL 400K :D

Sobota, 9 czerwca 2012 · Komentarze(5)
No i już po 400ce ;) Ukończony w czasie 26h25m*
http://ridewithgps.com/routes/1163444

*- co ciekawe jest że jeden z pierwszej trójki, w czasie 21:07 ma prędkość średnią 21,15km/h czyli tylko 0,14km/h więcej niż ja ;)
Gdyby nie tyle zatrzymywania, to też mogłem ukończyć w 21h ;) :D

Trzy słowa mogą doskonale opisać ten brevet, czyli jego pierwszą część: piekło, piekarnik, solarium z piekła. No.

38 stopni było ! słońce paliło strasznie. Aż miałem ochoty zrezygnować,
ale powiedziałem ok, poczekam na noc, i zobaczymy.
Zachód słońca przyniósł ulgę, i jechało się potem całkiem przyjemnie.
Każdy z nas wyczerpany przez to piekło, więc jechało się znaczniej wolniej,
ale było spoko całkiem.

Przy końcu strasznie chciało mi się spać, ale przecież to było już 30 godzin bez snu, po takim dniu .. no nie dziwi ;)
Wypiłem kawę na stacji benzynowej, i chciałem się zdrzemnąć przez chwilę,
ale w tym przyjechał kolega, który właśnie zdrzemnął się na cmentarzu przez 20 min, zagadał i się jednak nie zdrzemnąłem. No cóż.
Stwierdziliśmy razem że starczy nam być na mecie w czasie, więc jechaliśmy powoli,
zatrzymali się na piwko/lody/cień (ja tam piwa nie piję, ale kolega owszem ;) )
Po ukończeniu jeszcze prowadziłem, zabrałem kolegę i jego rzeczy z innej części Belgradu, i potem do mego domu, a kolega miał złapać pociąg ode mnie.
Okazało się że w mieszkaniu Belgradzkim zapomniał kluczę, więc chyba pociągiem pojechał,
ale z powrotem do Belgradu, a dopiero potem do Nowego Sadu :D
Niezła przygoda, ale przynajmniej pewnie się wyspał w pociągu ;)
Ja już padałem, zdążyłem wziąć prysznic przed położeniem się.
Pospałem se tak z 4-5 godzin, no i jestem ;)
Czuję się zmęczony generalnie, ale nie jakoś masakrycznie.
Nic nie boli w sumie, ale jakoś dziwnie stopy mi drętwieją.
Miałem trochę problemów z efektem "hot foot", no ale wczoraj wszystko było HOT więc .. :D
Dziwnie że nogi mnie w ogolę nie bolą, mięśnie, kolana, nic po prostu :)
Choć za tego upału, od samego początku mnie bolały, czułem po prostu jak mi się kolana topią.
Przegrzały się normalnie, nie ma innego wyjaśnienia.

Czyli już nigdy więcej start brewetu nie będę ustawiać na poranek ! jeśli zapowiada się taka pogoda.
Na sama myśl że 600k jest 14go Lipca, już mi niedobrze :D
Zrobię start na 18. czy coś w tym stylu.

sunday club ride ;-)

Niedziela, 3 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Kolega zaprosił mnie przez Fejsa na jazdę klubową, w organizacji klubu z Nowego Sadu, więc nie mogłem odmówić ;)
Do startu i z powrotem mam około 70km, więc wyszedł century.
Było strasznie gorąco, 32-33 stopnie pokazywał licznik w cieniu,
naprawdę męcząco jakoś było ..
W kierunku powrotnym mieliśmy solidny wiatr w twarz, więc postanowiłem wszystkim pokazać jak sprawdzają się poziomki w takich warunkach ;)
33-34km/h pod wiatr, póki peleton się ślimaczy przy 25-26 no to już coś ;)
Wyzwania przyjął jeden mocny szoszon, oraz ten kolega, ale już po kilometrze kolega odpadł, więc ciągnąłem z tym szoszonem tak do drugiej wioski, pewnie tak z 15km.
Szoszon się w sumie spieszył do domu, bo jacyś znajomi na jego czekali,
więc ja się zatrzymałem w cieniu, poczekać na grupę.
A nich nie ma i nie ma .. jak mi się znudziło tak po 15tu minutach, to poszedłem do sklepu naprzeciwko kupić loda owocowego, zimnego, lodowatego .. i wychodzę a oni już są :)
No i tak sobie loda jadłem na leżąco :D Miny kierowców - bezcenne ;-)

Brevet 200k w Miechowie

Sobota, 19 maja 2012 · Komentarze(0)
http://ridewithgps.com/routes/1181553

Zdjęcia tu: http://www.facebook.com/media/set/?set=a.4037023210346.175891.1424724891&type=3&l=1b41d7c761


Termin się zgadzał z moim wyjazdem do Polski, więc zabrałem ze sobą rowerek :)
Organizator pięknie się postarał, trasa była bardzo ładna, ładne pagórki i krajobrazy, piękna jak nowa szosa na 90% trasy, bardzo mało ruchu samochodowego,
a kierowcy niesamowicie mili i uprzejmy(według standardów serbskich przynajmniej ;) )

Brevet ukończyłem w równo 10 godzin, czyli nieco ponad półtorej godziny poszło na smaczny obiad który organizator zapewnił na połowie trasy, i inne zatrzymywania na punktach kontrolnych oraz przydrożnych.
Trochę dużo, myślę. Ale dobrze, atmosfera i tak nie była wyścigowa ;) przynajmniej w tej grupie z którą jeździłem sporo czasu.

Dużo czasu trzymałem się w grupie szosówek, na płaskim bez problemu się trzymałem,
na podjazdach oczywiście odjeżdżają, później doganiam na zjeździe jeśli za dużo nie uciekli na podjeździe.
W każdym razie brak treningu daje się we znaki ;)

No i tak .. fajnie że pojechałem :)

Brevet 300k

Niedziela, 6 maja 2012 · Komentarze(3)
No i już po brevecie.
http://ridewithgps.com/routes/1145223

Fajnie poszło w sumie.
Ukończyłem w 15h55, Mogło być tak 30-45 minut wcześniej,
ale jeździłem z z dwóch kolegów już od km.132 i jeden z nich jakoś siły nie miał
więc w ostatnich 60km dużo czekaliśmy na niego.
Głównie skarżył się o ból w dupie :D :D Pewnie mi zazdroszczył wygodnej poziomej pozycji :D

Oczekiwałem 15h jeśli pójdzie dobrze, więc jestem zadowolony.
Największa grupa ukończyła w ca.15h więc spoko.
Gdyby nie tego czekania na kolegę, i mniejsza przerwa na 2. kontroli (132.) skąd ruszyłem razem z nimi, to nawet mogłem dogonić tą dużą grupę.

Po 15-20 minutach przerwy @200 poczułem ból w prawej nodze,
na prawym boku,obok kolana, i bolało jak naciskam, więc tych ostatnich sto praktyczne jeździłem na lewej nodze tylko ;)
Nie jestem pewien czy to ligament(wiązadło)
Nasmarowałem kremem, zobaczymy ..

VDO licznik strikes again :/ działał świetnie, ale kretyn nie spojrzałem ile podjazdu jest.
Teraz go wziąłem do ręki a on zamiast tej informacji pokazał kreski, i się po rzuceniu na podłogę zresetował :D no świetnie :-/
Więc teraz nie wiem do końca co z tym wyliczaniem podjazdów,
bo wcześniej RideWithGPS twierdził że jest 2444m, potem że 1522m, a teraz znowu że 2444m

kółko treningowe długie + do sklepu rowerowego w Nowym Sadzie

Czwartek, 5 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Huh, ale zmęczony ..

Pierwszy odcinek z wiatrem at 2 o'clock, potem at 7 o'clock
co sprawiło że leciałem 40 spoko, czyli pokrowiec tylnego koła w takich sytuacjach fajnie się sprawdza jako żagle :)

TS1 52:30 jakbym nie jeździł 24-25 pierwsze 15km pod wiatr, to byłoby dużo lepiej
TS2 26:19 o włos szybciej niż wczoraj, chyba treningi robią swoje ;)

Na dużym podjeździe jakoś słabo mi szło, miałem ochotę zjeść batonika czy coś
ale na przełęczy już było po 20ej czyli sklepik zamknięty, stacja benzynowa też ..
Na zjeździe mi się nie chciało zatrzymywać ;) pomyślałem że zjem coś w następnym mieście ale stwierdziłem że poczekam jak wrócę do domu.
Biiig mistake. ostatnie 20km pod lekki wiatr, brak sił, 20-25kmh .. jednak trzeba było zjeść batonika czy lody ;)

W sklepie nipli DT Hexagon nie mieli, ale koleś obiecał że poszuka ;)

krótkie kółko treningowe

Środa, 4 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Miało być długie kółko, ale jak skończyłem pierwszy podjazd, z przełęczy widać było straszące chmury na zachodzie.
Więc zamiast w prawo skręciłem lewo do domu ;)
Jak po prysznicu wyszedłem na dwór to zaczęło lać, i to jak!
Pioruny i wszystko .. dobrze zrobiłem że wróciłem ;)

Pogoda ładna, 25 stopni z nielicznymi chmurami (do przełęczy)
Lekki wiatr zachodni, czyli do 15.km miałem lekko w plecy, potem w twarz.

TS1 48:30
TS2 26:50 czyli całe 10 sekund szybciej niż wcześniej na szoszonie !

No i faktycznie dziś trochę nadepnąłem na podjeździe, ale nie myślałem że aż tak.
Dziś na wszystkich krótszych/ostrzejszych podjazdach stosowałem pewną technikę,
czyli podnoszę plecy do pionu i łapię kierownice na poprzecznej części,
i lekko się ruszam w rytmie pedałowania górną częścią ciała oraz biodrami.
Czyli podobna technika jak na pionowym jak się naciskają pedały mocno, ale nie wstaje z siodełka.
Widocznie technika ta bardzo dobrze się sprawdza, i czuje że dużo więcej mocy idzie z nóg w korby.
Jedynie że jest to męczące dla rąk na dłuższych podjazdach, ale pewnie jak będę tego częściej stosował ręce się wytrenują i będę mógł trzymać kiery tak przez dłuższy czas.
Mam także pomysł żeby zrobić coś pod plecy, czyli taki dodatkowy pokrowiec który będzie przymocowany przy góry fotelika, oparty o torbę, a jak będę potrzebował
bardziej pionowej pozycji to mogę go przerzucić do przodu, czyli na fotelik w górnej części pleców i ich podeprzeć.

kółko treningowe długie

Środa, 28 marca 2012 · Komentarze(4)
Dawno nie jeździłem to nieco dłuższe kółko. Czyli cześć trasy brevetu 200k
Pierwszy odcinek 15km z mocnym wiatrem @10 o'clock, potem do początku podjazu @2 o'clock co zpowodowało znacznie mniejszą średnią na tym odcinku.
Jak zawsze po południu wiatr zniknął, czyli wtedy kiedy miał mi pomagać ;)

TS1 54 min.
TS2 (od Beski) 29min 30sec. Czyli 2,5 minuty dłużej niż na szoszonie, oraz 1 minutę dłużej od poprzedniego krótkiego kółka na 3x0

Na zjeździe pajac w SUV się denerwował że nie dam się minąć, żeby on jechał może 10km/h szybciej i przed ostatnią serpentyną mnie minął.
Ale daleko nie pojechał :D dogoniłem go parę setki metrów dalej, dłuuuga kolejka za cieżarówką.
Włączam kierunkowskaz ;) i zaczynam mijać go, i wszystko co się da,
a dało się wszystko, wszystkich około 15 samochodów i parę ciężarówek :D
Póki oni się ślimaczyli przy 40 ja śmigałem ponad 65 łamiąc ograniczenie przy wjeździe do terenu zabudowanego ;)
Dogonili mnie dopiero 3km dalej, jak się zatrzymałem na wyjeździe z wioski,
żeby zdjąć kurtkę windstop, bo zjazd się już skończył ;)



A tak swoją drogą wykorzystałem wielkie wiosenne sprzątanie żeby wprowadzić parę zmian i poprawek.

- już jakiś czas temu zauważyłem że coś skrzypi jak przejeżdżam przez dziury i nierówności, albo plecami naciskam górną część fotelika.
Mogło to oznaczać tylko jedno - że coś pękło. Okazało się że fotelik w miejscu górnego mocowania. Moja winna. Pomiędzy nośnikiem a fotelikiem dałem dużą podkładkę bo coś mi tam z nośnikiem nie pasowało, i się okazało że to jednak za mała powierzchnia, i pękło trochę, w idealnym kształcie tej podkładki :D
No cóż. Miałem parę małych kawałków tkaniny węglowej, i 5 minute epoxy i się pobawiłem parę dni temu i dodałem po dwie warstwy tkaniny z obu stron.

- Przy okazji, skoro mi zostało jaszcze parę kawałków tkaniny, wreszcie naprawiłem zagłówek (też karbon)
Robił go kolega za Słowenii, i jest bardzo dobry, tylko że już dawno go uszkodziłem, bo zbyt za często zapominałem że tam jest nosząc trajke w rękach obróconą na bok, przez drzwi żeby go wnieść do domu przez korytarz/przedpokój.
Naprawiałem tylko z żywicą, ale nie chciało trzymać bez tkaniny.

- wyczyściłem wreszcie łańcuch (metoda słoika z rozcieńczaczem do farb) i jest znowu srebrny :D
Przy okazji w wiecznym poszukiwaniu taniego sposobu na smarowanie łańcucha zmieniłem smar na mieszankę oleju do smarowania łańcuchów pił łańcuchowych (bar and chain lube) z rozcieńczaczem do farb.
Sam olej już spróbowałem, i niby jest świetnie, ale po pierwszej jazdy robi się straszny czarny syf który nawet rozcieńczacz ledwie potrafi posprzątać.
Jakiś kolega radzi tą mieszankę, bo niby olej staje się bardziej płynny i łatwiej dostaje się do środka łańcucha, a potem rozcieńczacz ma wyparować i zostawić w środku tylko olej.

No nie wiem. Przed jazdą wszystko wyglądało pięknie, ale już od początku strasznie hałasował,
czyli jakoś nie czuć że tam w środku jest jakiś smar.
Po jeździe widać trochę czarnego, czyli jednak wychodzi z rolek .. dupa ..

Kurcze, potrzebuję coś jak fabryczny smar SRAM-a, to taka gęsta "pasta" w środku łańcucha,
i od nowości do nieco ponad 1000km jest cichy, nasmarowany i wszystko super.
Pewnie zanurzają cały łańcuch w ciepły smar, i jak wystygnie to robi się gęsty i zostaje tam gdzie trzeba.
Zastanawiam się czy można by jakiś zwykły smar tak użyć, a nie spalić domu :D
Muszę spróbować :) może najpierw na palniku kempingowym na podwórku ;)

- kupiłem se korby używane, FSA SLK Pro,50/34 ful karbon ful wypas, zębatki ładne, ale pomimo tego co sprzedawca twierdził, są zajeżdżone.
Muszę zamienić. Może pora spróbować Rotor Q-rings ? Drogie jak cholera,ale może ..
Tylko że 34/34 to starczy mi do tak 8% podjazd max. Muszę chyba więcej trenować ;)
10s 11-36 też by się przydała ;)

- założyłem Mavic-i z powrotem (jeździłem na 559 Kojak) i zrobiłem pokrowiec na tylne koło z koroplastu (materiał marzeń każdego poziomkowicza :D :D )
Może będę trochę szybszy ;)

huh, miał być Century (100mil) a wyszło na 200k :D

Niedziela, 18 marca 2012 · Komentarze(0)
No już po pierwszych 200k w tym roku :) i całkiem przypadkiem.
Miałem zamiar zrobić 160km, i potem z Belgradu wrócić pociągiem.
http://ridewithgps.com/routes/1007249
Ale przed Belgradem stwierdziłem że nię zdążę na pociąg, wiec pojechałem dalej :D

Miałem sprawdzić czy trasa się nadaje na organizowanie jakiego Century-a,
bo akurat się kółko zgadza co do kilometra,
i czy pierwsza część będzie dobra na któryś z brevetów, bo w zeszłym roku w lato została wyremontowana.
ładnie wyremontowali, gładko, szeroko, super.
Niestety druga cześć trasy jest z masakrycznym "asfaltem" jeśli tak można nazwać
"wyprany" asfalt aż do szutru w podstawie, no straszne łatki wszędzie.
Miałem nadzieje że mnie drogowcy mile zaskoczą, i pierwsze 2-3km dało mi nadzieje
bo nowiutki asfalt, ale później masakra .. no cóż.

Średnia raczej nie powalająca, bo pierwszych 80km miałem wiatr w twarz,
trzymałem tak w okolicach 25km/h, trochę pagórek , no i ten "asfalt"

Dzień piękny i słoneczny. Było tak około 25 stopni(w cieniu), ale licznik około 15ej na na słonecznej drodze pokazywał aż 30 !!
Jak smarowałem czoło kremem do opalania (nic że Marzec, bez kremu nie można)
nie użyłem lusterka, i jakoś spektakularnie nie posmarowałem część tuż ponad brwiami :D
i teraz mam tam na czole taki pasek 1cm-owy czerwony jak buraki LOL :D
Jeździłem w 3/4 gatkach i nogi nie smarowałem w ogóle.
Spalone jak nie wiem, aż tyle że piecze, masakra ..
Czyli sezon na SPF 50 już otwarty. Zdecydowanie wolę jeździć nocą :))

No i tak ..

P.S. właśnie widzę że dzisiejsza jazda skutkowała że w rankingu jestem około 80 miejsc do przodu ;-) Woohoo ! :D